tag:blogger.com,1999:blog-51599674804932961612024-03-14T06:28:40.880+01:00Opowiadania Na dobre i na złeAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/04494609603340783375noreply@blogger.comBlogger5125tag:blogger.com,1999:blog-5159967480493296161.post-82667464755523388682013-03-14T18:01:00.000+01:002013-03-14T18:01:17.008+01:00Wypadek, który zmienił wszystko I<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Hej :) Trochę mnie tu nie było, jednak natłok spraw ostatnimi czasy dał mi się we znaki. Na razie mam dla was opowiadanie, które napisałam x czasu temu, chciałam dać całe, ale wyskoczył limit, także dostaniecie je podzielone na dwie części ;p Miłego czytania :)</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Agata właśnie
dyżurowała na Izbie, kiedy w ogólnym zamieszaniu ujrzała zatrzymującą się przed
drzwiami karetkę. Pobiegła czym prędzej do wyciągających nosze sanitariuszy i
rzuciła ‘Co mamy?’ , a słuchając ich zdawkowych, szybkich odpowiedzi -
‘Chłopak. Wypadek samochodowy. Nieprzytomny’, spojrzała na twarz chłopaka, po czym
natychmiast zbladła. ‘Radek?!’ krzyknęła ze strachem. ‘Prowadził samochód bez
prawa jazdy’ opowiedział jej ze zdziwieniem ratownik zabierając łóżko z rannym
do szpitala. Lekarka szybko zabrała się do pracy i po chwili dało się słyszeć -
‘Tomografia głowy, prześwietlenie żeber, USG jamy brzusznej’. Sprawdziła jego
stan, chłopak był nieprzytomny, ale stabilny. Z widocznych obrażeń miał jedynie
rozcięty łuk brwiowy i powierzchowne otarcia. Podejrzewała jednak wstrząs
mózgu. ‘Halo! Radek słyszysz mnie?!’ - próbowała ocucić chłopaka. ‘Zawołaj tu
kogoś z chirurgii’ - poleciła pielęgniarce - ‘A i jeszcze doktora Rogalskiego!’
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
No właśnie
Marek… Przecież dopiero co stracili pacjenta, a na dodatek przed wypadkiem
pokłócił się z Radkiem, nie mogąc poradzić sobie z chadzającym własnymi drogami
nastolatkiem. Agata martwiła się jak zareaguje na widok nieprzytomnego, podłączonego
do aparatury chłopaka leżącego teraz na łóżku. Wiedziała, że będzie obwiniał
siebie za wszystko. Choć to Radek sam doprowadził do wypadku, zabierając, jak
sama podejrzewała, ojcu kluczyki do auta i jadąc bez prawa jazdy. Jednak mimo
tego było jej żal chłopaka, wyładowywał na innych swoje uczucia z którymi nie
mógł sobie poradzić. Podejrzewała, że to chęć zwrócenia na siebie uwagi. Marek
starał się jak mógł, ale czasami widziała, że ma dość zaistniałej sytuacji i
nie wie jak dogadać się ze zbuntowanym chłopakiem. Starał się być konsekwentny,
ale ciężko mu to wychodziło. Agata popatrzyła na Radka smutno, podała mu leki
dożylnie i szepnęła - ‘Nawet nie wiesz jak bardzo ojciec się stara, żeby
wszystko było w porządku. Żebyś był zadowolony…’. Do pokoju wpadła pielęgniarka
z Wiktorią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Wzywałaś mnie? Co mamy?’ –
zapytała przyjaciółki,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Młody chłopak, nieprzytomny.
Wypadek samochodowy. Podejrzewam wstrząs mózgu, ale mogłabyś dokładniej go
obejrzeć, chcę mieć pewność, że będzie potrzebna tylko tomografia głowy i
ewentualnie USG jamy brzusznej.’ – odpowiedziała Agata,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Nie ma sprawy. Zabieram się do
pracy. A czy to nie jest przypadkiem syn naszego kardiologa?’ - zwróciła się do niej zdziwiona,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Właśnie jest. Nie wiem jak on
sobie z tym poradzi. Ostatnio nie układa mu się najlepiej.’ – internistka
popatrzyła na Wiktorię ze smutkiem,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W tym momencie
do pokoju jak burza wpadł Marek i patrząc ze strachem na rannego syna zapytał:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Co się stało?!’ <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Miał wypadek samochodowy.
Podałam mu dożylnie 2mg morfiny i Hunotkon, jest stabilny, ale zleciłam
tomografię, USG i poprosiłam chirurga o badanie ogólne’ – odpowiedziała Agata,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Cholera jasna! To wszystko
moja wina!’ – krzyknął odwracając głowę w stronę kobiety,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Nawet tak nie mów!’ –
popatrzyła twardo w jego zaszklone oczy – ‘Wszystko będzie dobrze, zaraz
zabieram go na dodatkowe badania’ <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kardiolog skierował się w stronę
syna, ale zatrzymała go Wiktoria:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Ej, ej, ej! Spokojnie, zaraz
skończę go badać. A tak w ogóle to dobrze wiesz, że nie powinno Cię tu być.’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘To mój syn!’ – oburzył się
mężczyzna,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Wiem. Dlatego jeszcze Cię stąd
nie wyrzuciłam’ – odpowiedziała młoda chirurg – ‘Myślę, że nie ma żadnych
złamań, ani obrażeń wewnętrznych. Możecie zabrać go na tomografię. Ja mam zaraz
operację, do zobaczenia później.’ <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wiktoria
wyszła, a spiesząc na salę operacyjną, myślała nad relacjami Agaty i Marka. Jej
przyjaciółka ostatnio bardzo się do niego zbliżyła. Miała nadzieję, że
kardiolog będzie idealnym lekiem na problemy sercowe internistki. Z jednej
strony cieszyła się jej szczęściem, ale obawiała się, że przeszłość przystojnego
kardiologa, a innymi słowy żona z którą aktualnie był w separacji, wkrótce się
o niego upomni, a młoda lekarka zostanie sama ze złamanym sercem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Tymczasem w
pewnej sali na izbie<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Marek. Nie możesz się teraz
zadręczać. Wezmę Radka na tomografię, a ty idź do lekarskiego i poczekaj tam na
mnie, ok?’ – powiedziała Agata, po czym zwróciła się do pielęgniarki –
‘Jedziemy’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Chcę przy nim być! Już dzisiaj
wystarczająco dużo rzeczy spieprzyłem!’ – zezłościł się <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Dobrze wiesz, że to mu nie
pomoże!’ – odkrzyknęła i pobiegła do windy za pielęgniarką i lekarzem
pogotowia, który pomagał jej przetransportować Radka na badania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<o:p></o:p>- ‘Świetnie!’ – krzyknął Marek,
gdy został sam w pustej sali. Miał mętlik w głowie. Ten cały wypadek, który
spowodował jego syn… Powoli dochodziło do niego to co się stało. Jak mógł nie
zauważyć, że Radek wyciągnął mu kluczyki z kieszeni? Czemu nie zgodził się go
odwieźć? Wtedy nic by się nie stało – wypominał sobie udając się do pokoju
lekarskiego, tak jak poleciła mu Agata. Powinien być lepszym ojcem, ale sam nie
potrafił poradzić sobie z wybuchowym charakterem swojego syna. Radkowi
zdecydowanie brakowało pełnej rodziny, a on nie miał pojęcia jak to zmienić.
Nie wyobraża sobie powrotu do żony, właściwie to już byłej – rozmyślał, siadając
na kanapie i chowając twarz w dłoniach. Ich miłość już dawno wygasła, a ślub
właściwie wzięli z obowiązku… Żeby ludzie nie gadali, że Dorota i on mają
nieślubne dziecko. Teraz wiedział, że to był błąd, że nie powinni przysięgać
sobie miłości, gdy tak naprawdę ich uczucie nie było ani prawdziwe ani mocne.
Mimo tego Radek potrzebował ich obojgu, co ostatnimi czasy dawał mu bardzo
dobitnie do zrozumienia. Zresztą gdyby sam miał więcej czasu dla syna, nie
doszłoby do tego wypadku. Mógłby odwieźć go na koncert, jak normalny ojciec.
Ale nie. On musiał się trzymać swoich ‘złotych zasad’, co wykrzyczał mu
wściekły chłopak. Teraz bardzo tego żałował, tym bardziej, że młody leżał teraz
nieprzytomny u nich w szpitalu, a on nie mógł nic zrobić. Jak bardzo chciałby w
tym momencie cofnąć czas. Teraz jednak musiał zadzwonić do Doroty… Powinna
wiedzieć o wypadku. Westchnął i wykręcił jej numer. Po kilku długich sygnałach
odebrała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-‘Marek? Po co dzwonisz? Mam
teraz ważne spotkanie, więc pogadać możemy dopiero w domu’ – przywitała go tymi
słowami,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-‘Radek miał wypadek. Jest w
szpitalu.’ – Marek skrzywił się na dźwięk jej nieprzyjemnego tonu,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-‘Co?! Jak go pilnowałeś?! Znowu
wywinął jakiś numer przez Ciebie?!’ – oburzyła się,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Zamiast zaczynać od pretensji,
może zapytałabyś jak czuje się twój syn!’ – odpowiedział jej,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Co mu jest?’ – speszyła się
lekko,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Podejrzewają wstrząśnienie
mózgu, ale jest jeszcze na badaniach. Miał wypadek. Wziął kluczyki od mojego
auta i wjechał w krzaki.’ – wyznał,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘To jak pilnujesz dziecka?!
Jesteś nieodpowiedzialny!’ – wściekła się na niego – ‘Masz szczęście, że nic mu
nie jest.’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Radek nie jest już dzieckiem!
Zrozum to wreszcie. Jest tak samo odpowiedzialny za swoje czyny tak jak ja i
ty.’ – zdenerwował się na jej słowa – ‘Poza tym ma wstrząśnienie mózgu. To nie
jest nic.’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Nie będę zaprzepaszczać szansy
na rozwój swojej kariery i lecieć teraz na złamanie karku do szpitala z powodu
wstrząśnienia mózgu! Nie histeryzuj.’ – odpowiedziała lekceważącym tonem,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Czyli mam rozumieć, że nie
przyjedziesz?’ – zapytał zbity z tropu,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Oczywiście, że przyjadę.
Najwcześniej jutro. Mam jeszcze wiele spraw do załatwienia. Poza tym ty tam
jesteś, to wystarczy.’ – stwierdziła i chcąc szybko wrócić do przerwanych przez
Marka czynności, pożegnała się nie dając dojść mu do słowa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Usłyszał tylko
dźwięk odkładanej słuchawki. Jej lekceważący stosunek do syna i spraw domowych
zawsze go zadziwiał. Nie rozumiał jej celów, ani zachowania, które sprawiało,
że wszystkie obowiązki związane z prowadzeniem domu i wychowaniem syna spadały
na niego. Dopóki on był kardiochirurgiem, a Radek dzieckiem było łatwiej.
Pomagała im teściowa, a i Dorota nie zaniedbywała wszystkiego, tak jak teraz. Jednak,
gdy zachorował zmienił się cały jego świat. I teraz to on stał na straży
domowego ogniska, zupełnie jakby zamienił się z nią rolami. Próbował odbudować
ich rodzinę, ale z każdym dniem coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że jego
starania są bezsensowne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Tymczasem w
pracowni tomograficznej<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Agata patrzyła
zza szyby na chłopaka leżącego pod tomografem. Miała nadzieję, że to tylko
lekki wstrząs. Wiedziała, że przy tak długiej utracie przytomności może być
różnie. Mógł mieć stopniowe zmiany, a w najgorszym razie nawet nie odzyskać
świadomości. Wszystko zależało tylko i wyłącznie od przypadku. Każdy organizm
był inny, ale wierzyła, że Radek był silny. Mimo jego widocznej niechęci do
niej, naprawdę martwiła się o niego. Widziała, że chłopak jest zagubiony, a
relacje między jego rodzicami coraz mocniej odbijają się na nim. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Są wyniki’ – zwrócił się do
niej radiolog, podając wydruk – ‘Wygląda tylko na lekkie wstrząśnienie, nie
zauważyłem żadnych długotrwałych zmian. Wydaje mi się, że chłopak miał
szczęście’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Dzięki’ – odpowiedziała, sama
jeszcze raz przyglądając się badaniom – ‘Rzeczywiście wygląda to nie najgorzej.
Zostawię go na oddziale na obserwacji. Na razie’ – wyszła, polecając pielęgniarzowi
przewieźć Radka do sali nr. 5.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jechali
właśnie windą, gdy chłopak zaczął się budzić. Zmarszczył brwi i lekko zmrużył
oczy, usiłując sobie przypomnieć cokolwiek. Usłyszał głos, ale na początku nie
mógł rozróżnić słów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Radek. Radek. Budzimy się.
Otwórz oczy. Słyszysz mnie?’ – po chwili
doszło do jego uszu i zachrypniętym głosem odpowiedział – ‘Gdzie ja jestem?’ <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Jesteś w szpitalu. Miałeś
wypadek.’ – odpowiedziała mu kobieta w której rozpoznał lekarkę ‘obściskującą’
się z jego ojcem. Przez chwilę nic nie mówił usiłując przypomnieć sobie co
takiego się stało, że tu jest. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Agata sprawdziła
jeszcze jego puls, podłączyła drugą kroplówkę i zwróciła się do chłopaka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Pamiętasz jak się tu
znalazłeś?’ – zapytała<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Jechałem samochodem ojca.
Potem był huk i obudziłem się tutaj’ – odparł nieco zdezorientowany<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Masz wstrząśnienie mózgu i
rozcięty łuk brwiowy. Zostawiam Cię na obserwacji, nie możesz na razie wstawać
z łóżka. Masz szczęście, że tak to się skończyło’ – odpowiedziała internistka<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘A ty co tu w ogóle robisz?!
Gdzie jest ojciec? Jeszcze Ci mało?! Co ty ode mnie chcesz?!’ – wykrzyczał
wściekły chłopak, przypominając sobie scenę jaką zobaczył w pokoju lekarskim<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Spokojnie. Chcesz sobie
zaszkodzić, przy ws…’ <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Grozisz mi?!’ – przerwał jej
Radek<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Nie. Twoje zdrowie jest
ważniejsze, niż jakieś głupie pretensje. Ja i twój ojciec…’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Nie obchodzi mnie z kim
obściskuje się mój stary!’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Dziwne, bo zachowujesz się
zupełnie inaczej. I nie wiem czy Cię to obchodzi czy nie, ale ja i twój ojciec
jesteśmy przyjaciółmi, czy Ci to się podoba czy nie’ – odparła już trochę
zdenerwowana zachowaniem chłopaka – ‘A teraz powinieneś odpoczywać, już
wystarczająco głupstw narobiłeś’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Nie będziesz mi mówić co mam
robić!’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Na nieszczęście dla Ciebie
jestem twoim lekarzem prowadzącym. Poza tym mógłbyś przestać rzucać się tak na
ojca. Stara się jak może, żeby wynagrodzić Ci stracone lata. Próbuje chronić
Cię przed złem, a ty masz to gdzieś. Wiesz jak się o Ciebie martwi?!’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Dziwne. Jakoś teraz go tutaj
nie ma. Widać jak obchodzi go syn.’ – odburknął jej <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Radek…’ – zaczęła łagodnie –
‘Nie chcę Ci zaszkodzić. Wiem, że twój ojciec nie potrafi poradzić sobie z
wyzwaniem, jakim jesteś dla niego ty. I mimo, że czasami zabrania Ci czegoś to
nie robi tego po to, żeby zrobić Ci na złość.
Kocha Cię i chce dla Ciebie jak najlepiej. Powinieneś przemyśleć swoje
zachowanie. Wymuszanie siłą lub pretensjami tego co zechcesz nie jest dobrym
sposobem na życie.’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Psycholog od siedmiu boleści
się znalazła. A skąd ty możesz to wiedzieć.’ – odwrócił się do niej tyłem,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ‘Znam trochę twojego ojca i
widzę co się z nim dzieje. Teraz po niego pójdę, a ty w tym czasie postaraj się
uspokoić.’ – odpowiedziała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wyszła z jego
sali i skierowała się w stronę pokoju lekarskiego. Wiedziała, że Radek nie
pałał do niej sympatią. Chociaż teraz jego oskarżenia i krzyki prawie
wyprowadziły ją z równowagi. Dużo bardziej wolałaby mieć z nim dobry kontakt, w
końcu był synem Marka. Na dodatek widziała, że chłopakowi jest ciężko.
Postanowiła jednak powoli przekonać go do siebie i spróbować zmienić jego
stosunki z ojcem na lepsze. Cicho weszła
do pokoju i widząc zmartwionego mężczyznę, przystanęła, a jej serce lekko
skurczyło się z żalu. Skierowała swe kroki w jego stronę i delikatnie usiadła
obok na kanapie, wahając się przez chwilę co powinna zrobić. Nieśmiało objęła
go ramionami, bojąc się, że ten gest może zostać odrzucony. <o:p></o:p></div>
<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04494609603340783375noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5159967480493296161.post-5123940191717395902013-02-02T22:04:00.003+01:002013-02-02T23:24:16.679+01:00Magiczny wigilijny wieczór.<div style="text-align: justify;">
Stare, świąteczne opowiadanie. Wrzucam tutaj jako jednorazówkę :) </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejna część 'Za dużo nerwów' pojawi się za jakiś czas. Na razie zostawiam was z tym, mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Pozdrawiam :*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Magiczny wigilijny wieczór.</b></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Stała na balkonie nie czując
zimna. Cała Leśna Góra pogrążyła się w białym puchu, który spadając dzisiaj po
południu wywołał wśród dzieci euforię, a wśród dorosłych… hmm… ‘lekkie’
zirytowanie byłoby dobrym określeniem. Ona w przeciwieństwie do większości
lubiła zimę, lubiła wirujące płatki śniegu, które osiadały na parapetach,
samochodach i wszędzie gdzie tylko znalazły skrawek przestrzeni. Przypominały
jej się wtedy chwile błogiego dzieciństwa, kiedy razem z kolegami zjeżdżała na
sankach, urządzała waleczne bitwy śniegowe i ślizgała się po stawie, nie myśląc
o niebezpieczeństwach jakie z czasem przyszykował dla niej los. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Patrząc teraz na pogrążone w
ciemności miasteczko, gdzie w co poniektórych oknach migały już lampki
choinkowe, zastanawiała się co w swoim życiu robiła źle. Przecież ciężko
pracowała na to co ma teraz. Zawsze była uczciwa, nikogo nie oszukiwała i sama
starała się być sprawiedliwa w osądach innych. Dobrym sercem i zaangażowaniem w
leczenie pacjentów zdobywała ich zaufanie. Nikomu nie szczędziła serdecznego
uśmiechu i dla każdego zawsze próbowała znaleźć słowa pocieszenia, nawet w
bardzo ciężkiej sytuacji. Przyjaciele zawsze mogli na nią liczyć, rzucała wszystko
i biegła im na pomoc. Życie dla innych sprawiało jej radość i satysfakcję.
Każdy kolejny krok osłabionego pacjenta, jego wygrana z chorobą uświadamiała
jej jak wielką wartością była praca, którą włożyła w jego leczenie. To
sprawiało, że miała siłę walczyć o kolejnych. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Patrząc jednak na szczęśliwe
rodziny wychodzące ze szpitala, mężczyzn i kobiety czuwających przy łóżku
swojej drugiej połówki jej serce powoli łamało się na malutkie kawałeczki, a z
oka nie jeden raz musiała szybko otrzeć niechcianą łzę, która jak sama sądziła,
zdradzała jej słabość. Widziała jak jej przyjaciele mimo przeciwności układają
sobie powoli życie. Nie raz patrzyła na ich czułe Przytulanki oraz słodkie pocałunki,
marząc o tym, aby i ją to kiedyś spotkało. Widziała jak chodzą z głową w chmurach po
udanej randce i jak bardzo naburmuszeni są podczas kłótni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Coraz częściej zostawała sama w
hotelu, gdy zakochani zajmowali się sobą. Samotność zaczynała jej doskwierać,
dlatego brała coraz więcej dodatkowych dyżurów. Nie raz nie wracała na noc,
uważając, że godzinka snu na kanapie w lekarskim na pewno jej wystarczy. W
końcu miała tylu pacjentów, którymi trzeba było się zająć, powiedzieć dobre
słowo i wesprzeć na duchu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W ten sposób próbowała zagłuszyć
swoje myśli o mężczyźnie, którego nie potrafiła wyrzucić z serca, a którego nie
powinna obdarzać uczuciem jakimkolwiek innym niż przyjaźń. O tak. Przystojny
kardiolog Marek Rogalski wywoływał u niej reakcje, których wręcz się wstydziła
i jak najszybciej próbowała je stłumić. Za każdym razem, gdy widziała go
badającego pacjenta, przeglądającego karty, czy nawet siedzącego w lekarskim na
odprawie, jej serce dostawało palpitacji, a ciałem wstrząsały przyjemne
dreszcze. Dobrze wiedziała, że nie ma prawa tak się zachowywać, w końcu Marek
był TYLKO jej kolegą z pracy, czasami nawet i przyjacielem, ale nic więcej. W
końcu miał żonę i syna, nawet jeżeli nie układało się im idealnie to była jego
rodzina i ona nie miała prawa nawet próbować w nią ingerować i w jakikolwiek
sposób rozbijać. Zdawała sobie sprawę, że kardiolog jest poza jej zasięgiem.
Musiała przestać o nim myśleć, a sposobem na to miały być właśnie dodatkowe
nocne dyżury i unikanie jego obecności. Sama musiała przyznać, że w tym
ostatnim stawała się mistrzynią. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mimo tego nadal nie potrafiła o
nim zapomnieć. Szczególnie teraz. W najważniejszym rodzinnym dniu w roku, w wigilijny
wieczór. Została sama, Wiktoria z Przemkiem wzięli urlop i polecieli do jej
rodziców. Jeszcze na lotnisku kilkanaście godzin wcześniej z troską upewniali
się, że ona wróci do rodzinnej miejscowości i zasiądzie przy stole z rodziną.
Solenne zapewnienia, że nie będzie sama i na pewno wszystko będzie w porządku,
w końcu pozwoliły im odetchnąć i radośnie maszerując w stronę odprawy machali
jej na pożegnanie. Cieszyła się ich szczęściem, ani myśląc mówić im o smutnej
prawdzie, w końcu mają własne problemy. Nie zamierzała wrócić do domu.
Wiedziała, że od ostatniej wigilii nic się nie zmieniło. Rodzice, wujkowie i
ciotki, będą wypytywać ją o narzeczonego, a dowiedziawszy się, że takowy nie
istniej dorzucą kilka, według nich, zabawnych docinków o staropanieństwie. Nie
na takie święta liczyła, więc zawczasu powiadomiła ich o rzekomym dyżurze w
szpitalu, akurat tak nieszczęśliwie pełnionego w ten szczególny wieczór. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Teraz stała sama w kolorowej
bluzie na balkonie zaglądając do okien okolicznych bloków. Widziała ludzi z
prezentami wchodzących do klatek schodowych, krzątających się w radosnym
chaosie po mieszkaniach. Niedługo pewnie zasiądą razem do stołu, podzielą się
opłatkiem, złożą życzenia, ktoś będzie prosił o dokładkę barszczu z uszkami,
dzieci będą śpiewać kolędy i recytować wierszyki z odgrywanych w szkole
jasełek. Przyszło jej na myśl, że pewnie tak teraz spędza wigilię Marek. Z
rodziną. Z Dorotą i Radkiem. Może nawet przyjechali jego teściowie lub rodzice.
Będą razem krzątać się przy kuchni i otwierać prezenty. A ona… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Była sama, ponownie. Przecież
powinna się już do tego przyzwyczaić. W jej życiu to było normalne. Nie
pamiętała kiedy ostatni raz ktokolwiek ją przytulił. Teraz właśnie tego
potrzebowała najbardziej. Męskich ramion, w które ufnie mogłaby się wtulić,
które ochroniły by ją przed przenikliwym zimnem, jakie teraz odczuwała.
Wzdrygnęła się i weszła do mieszkania. Patrząc ze smutkiem na kubek z dawno
wystygłą herbatą, odstawiła go na parapet i podążyła do kuchni zrobić sobie
jeszcze jedną. Tym razem z zamiarem wypicia jej do dna, aby rozgrzać trochę
zmarznięte ciało. W międzyczasie zaczęła smażyć wcześniej przygotowaną rybę i
wyciągnęła uszka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Myślała, że nic nie przełknie, ale
gdy poczuła zapach stwierdziła, że właściwie to od dawna nic nie jadła, a karp
wygląda i pachnie tak znakomicie. Szybko zjadła duży kawałek ryby i mimo tego
iż była sama wyciągnęła talerza, kieliszki, sztućce i zabrała się za
dekorowanie stołu. W końcu ona też może sobie zrobić wigilię. Dokończyła
wszystkie swoje potrawy i poszła się przebrać. Przecież kobieta może być piękna
tylko dla siebie. Podświadomie jednak myślała, w czym najbardziej spodobała by
się właśnie Markowi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ściągając z półki pudełko z naszyjnikami,
zrzuciła ozdobnie zapakowany mały prezent. Jej serce skurczyło się z żalu.
Miała go dać Markowi. Nawet przez kilka dni nosiła podarek w torebce, czekając
na dogodną okazję w szpitalu. Za każdym razem jednak tchórzyła i cichutko
wycofywała się jak najdalej od niego. Przecież jej gest na pewno bardzo by go
zdziwił. Pewnie nie tylko jego. Nikt w szpitalu nie dawał sobie prezentów.
Jedynie z Wiktorią i Przemkiem wymieniała się drobnymi podarkami. A to… sama
nie wiedziała po co kupiła mu ten zegarek. Mimowolnie gdy zobaczyła go na
wystawie pomyślała właśnie o Marku i mimo jego ceny, pod wpływem nagłego
impulsu kupiła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Teraz otworzyła pudełko i
siadając na kanapie pogładziła tarczę zegarka, wyobrażając sobie radosny
uśmiech i roześmiane oczy mężczyzny, dla którego oddałaby wszystko. Kąciki jej
ust natychmiast uniosły się w górę, prawie czuła jego obecność obok siebie.
Delikatne, przypadkowe muśnięcie dłoni, gdy podawał jej kartę chorego. Jego
ciepły oddech, którym owiewał jej szyję, gdy stał za nią podczas badania
pacjenta. Ponownie wstrząsnęły nią dreszcze. Nie mogła o nim myśleć w ten
sposób. Zdając sobie sprawę jak daleko jej myśli zbłądziły, szybko wstała
chowając prezent głęboko w szafie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W tym momencie zadzwonił dzwonek
do drzwi. Jej serce prawie stanęło. Kto o tej porze mógł chcieć się z nią
zobaczyć? Wiki i Przemek są już w Hiszpanii, Nina i Michał zapewne w trakcie
kolacji wigilijnej, reszta lekarzy wyjechała do rodzin, albo jest na dyżurze.
Jej serce nieśmiało podpowiadało, że może przystojny kardiolog przyjechał
złożyć jej życzenia. Ale przecież to absurd. Faktycznie jakoś mijali się przed
świętami i nie było okazji, ale to bez sensu. Na pewno nie przyjechałby do niej
z tak błahego powodu. Wigilia to rodzinne święto i on na pewno celebruje ją w
swoim domu. Jednak mimo wszystko ziarnko nadziei zakiełkowało, a im bliżej
drzwi była tym szybciej biło jej serce. Otworzyła je z uśmiechem prawie pewna,
że zobaczy za nimi Marka… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Słysząc pierwsze słowa kolędy
‘Dzisiaj w Betlejem’ i spoglądając na przebranych kolędników przybrała sztuczny
uśmiech, usiłując powstrzymać łzy. Zamykając za dzieciakami drzwi, osunęła się
po ich wewnętrznej stronie, upadając bezradnie na podłogę i tłumiąc szloch. Co
ona w ogóle sobie myślała? Jak mogła mieć jakąkolwiek nadzieję, że w ten
wigilijny wieczór mężczyzna, który skradł jej serce, porzuci rodzinę i pojawi
się przed jej drzwiami niczym książę na białym koniu. Przecież to nierealne. Po
jej policzkach spływały łzy, których już nawet nie starała się powstrzymać.
Bezwładnie siedząc na podłodze zastanawiała się nad swoim życiem. Niespełniona
miłość zaczynała ją przerastać, a ona nie miała najmniejszego pojęcia jak temu
zapobiec. Głupota jaką się wykazała w ostatnich miesiącach właśnie dawała o
sobie znać. Gdyby wtedy nie spotkała go na korytarzu, gdy przyjechał sprawdzić
co z jego byłą pacjentką, może byłoby inaczej. Gdyby od razu wiedziała, że
Marek ma syna i żonę, może nie patrzyłaby na niego jak na mężczyznę z którym
może sobie pozwolić na więcej. Może… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Te rozmyślania przerwał jednak
dźwięk dzwonka. Zdziwiona popatrzyła na klamkę i stwierdziła, że na dzisiaj ma
dość jakichkolwiek odwiedzin. Jednak gość stojący po drugiej stronie, ani
myślał odpuścić. Po kolejnym uderzeniu w dzwonek, postanowiła szybko spławić
natręta. I otwierając z impetem drzwi, krzyknęła ze złością: ‘Czego znowu?!’
Osoba stojąca naprzeciwko niej na początku lekko się speszyła, po czym ze
śmiechem odparła: ‘Nie wiedziałem, że u was, właśnie tak wita się zbłąkanych
wędrowców’. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Słysząc znajomy głos serce Agaty
stanęło, po czym chwilę później fiknęło koziołka. Podniosła zapłakane oczy,
obdarzając gościa zaskoczonym wzrokiem: ‘Ma… Marek? A… A co ty tutaj robisz?’
On popatrzył na jej zmęczoną i podpuchniętą twarz i widząc jej zdenerwowanie,
stwierdził: ‘Chyba dobrze, że przyszedłem. Przemek mówił, że wracasz do
rodziny, ale jak widać plany się zmieniły’
W tym momencie podniósł rękę, żeby otrzeć jej policzki. To samo uczyniła ona i
przez przypadek ich dłonie spotkały się, sprawiając, że oboje odczuli przyjemne
dreszcze. Speszona, bardzo szybko zabrała swoją, żeby tylko Marek nie zauważył
jej reakcji na jego dotyk. Wiedziała, że nie powinna tego czuć, ale nie
potrafiła temu zapobiec. On sam delikatnie się uśmiechną i otarł jej mokre
policzki, zmuszając ją do podniesienia głowy. Uciekała wzrokiem jak tylko
mogła, strach, że z oczu mężczyzna odczyta jej ukryte przez długi czas uczucie
wręcz ją paraliżował. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jednak, gdy usłyszała padające z
jego ust: ‘Skarbie’ nie mogła nie spojrzeć na niego w szoku. Marek dobrze
wiedział jak zmusić kobietę do kontaktu wzrokowego. Domyślał się też jej uczuć.
W szpitalu unikała go jak ognia, gdy tylko dowiedziała się, że chcą z Dorotą
spróbować odbudować swoje małżeństwo. Nie miała dla niego czasu, a o
konsultację zawsze prosiła Lenę, nie jego. Gdy myślała, że jej nie widzi,
cichutko przemykała obok, żeby tylko o nic jej nie pytał. Po rozmowie z
Wiktorią wszystko stało się dla niego jasne. I mimo iż Agata nie zwierzała się
nikomu z problemów, dokładnie wiedział dlaczego nagle straciła swoją iskierkę
radości i błysk w oku. Zdał sobie sprawę, że to wszystko było jego winą. Gdy
jej oczy napotkały jego wiedziała, że jest zgubiona. Nawet nie zauważyła, kiedy
nagle zagarną ją w swoje ramiona i tuląc do siebie szepną: ‘Teraz wszystko
zmieni się na lepsze, zobaczysz’.<br />
Chciała mu zaufać, tak bardzo pragnęła by był obecny w jej życiu. Tak blisko, jak jeszcze nikt inny. Mimo tego, bała się. Bała się, że to tylko puste słowa, że w jakiś sposób wzbudziła w nim poczucie winy. Nie na tym jej zależało. Nie chciała litości.<br />
- 'Nie musisz przy mnie być. Dam sobie radę. Sama. Jak zwykle.' - odpowiedziała twardo - 'Powinieneś wrócić do swojej żony. Czy ona w ogóle wie gdzie ty jesteś?' - spytała.<br />
- 'Z nią już wszystko sobie wyjaśniłem. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na rozwód. Radek też wie i właściwie przeczuwał to od dawna, nawet nie był specjalnie zaskoczony, Bycie ze sobą na siłę, nie jest sposobem na życie.' - rzekł, patrząc z uśmiechem w jej oczy - 'Teraz dobrze wiem gdzie jest moje miejsce. I ty mi to uświadomiłaś.' - delikatnie pogładził palcem jej zadziorny nosek.<br />
- 'Ja?' - zdziwiła się, nie dając po sobie poznać, jak bardzo poprzednia informacja ją ucieszyła.<br />
- 'Oczywiście. Od początku byłaś przy mnie. Dzięki Tobie na nowo zacząłem się uśmiechać. To ty sprawiłaś, że znowu mogę operować.' - powiedział radośnie, widząc jak rumieni się na jego słowa.<br />
Przytulił ją mocniej i szepnął do ucha - 'Kocham Cię' - po czym odsunął się i obserwował jak jej oczy zastygły w wyrazie szoku, aby później zaszklić się z radości.<br />
- 'Marek... Bo ja...' - próbowała wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, gdy poczuła jego palec na swoich wargach i usłyszała - 'Nic nie mów. Wiem o tym.' - a następnie wziął jej twarz w swoje ręce, pochylił się i złożył na jej ustach pocałunek.<br />
Był pewien tego co w tej chwili robił. Czekał na to już długi czas, a teraz gdy zostawił przeszłość za sobą mógł tylko pisać nowy scenariusz. Razem z nią.<br />
Czując jego bliskość, rozsunęła tylko szerzej wargi, oddając pocałunek z radością.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
KONIEC</div>
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04494609603340783375noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-5159967480493296161.post-89209840122143331382013-01-30T22:57:00.001+01:002013-02-02T21:01:16.819+01:00Za dużo stresów - 2/?<br />
<div class="MsoNormal">
Dziękuję bardzo za komentarze :* Wstawiam kolejną część, tym razem krótsza i jedynie o AiM, ale w następnej powrócimy do wątku Przemka i Wiktorii. Oby wam się dobrze czytało i trzymajcie kciuki za mój jutrzejszy egzamin :p</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>Za dużo stresów - 2/?</b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Próba pogodzenia przyjaciół wykończyła ją psychicznie i
fizycznie. Także wcześniejsza dwuznaczna sytuacja z Markiem, którą przerwali
chirurdzy, sprawiła, że marzyła teraz tylko o kawie pani Marii. Miała skręcać
do bufetu, gdy za rogiem usłyszała głos kardiologa, uśmiechnęła się, myśląc,
żeby zaproponować mu wspólną przerwę. Już miała wychylać głowę, gdy do jej uszu
doszły słowa ‘Dorota. Proszę Cię o szansę. Spróbujmy jeszcze raz…’. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przez
moment zapomniała o oddychaniu, poczuła się jakby dostała od kogoś kijem
bejsbolowym. Oparła się o ścianę, a jej twarz zastygła w wyrazie szoku. Nie
mogła uwierzyć w to co usłyszała. Pobladła i ukryła twarz w dłoniach, modląc
się, żeby jak najprędzej obudzić się z tego koszmaru. Podbiegła do niej pani
Wasiakowa, chcąc sprawdzić, czy wszystko w porządku. Potrząsnęła ją za ramiona
i dopiero wtedy Agata ocknęła się, patrząc na nią zaszklonymi oczyma. Docierały
do niej pojedyncze słowa, zupełnie jakby była w innej rzeczywistości. Próbowała
złapać oddech i zdusić w sobie szloch jaki wyrywał jej się z gardła.
Pielęgniarka widząc stan w jakim znajdowała się internistka, natychmiast
posadziła ją na wózek i szybko zabrała do zabiegowego. Lekarka próbowała
zaprotestować, ale głos i ciało odmawiały jej posłuszeństwa. Znalazła się na
łóżku i kolejną rzeczą jaką zarejestrowała był smak kropli uspokajających. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wreszcie odetchnęła z ulgą. Pani Wasiakowa nie miała jednak zamiaru poprzestać
tylko na tym i chciała zawołać lekarza. Agata drżącym głosem usiłowała
przekonać ją, że wszystko jest już w porządku, a zasłabnięcie spowodowane było
jedynie brakiem obiadu. Pielęgniarka z niechęcią, wypuściła ją, wymuszając
jednocześnie obietnice, że od razu po wyjściu z gabinetu pójdzie odpocząć i
zacznie zdrowiej się odżywiać. Pokręciła głową, na nieodpowiedzialność lekarzy,
którzy przepracowywali całe dnie nie bacząc na swoje zdrowie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Agata odetchnęła z ulgą, gdy wyrwała się z objęć pani
Wasiakowej. Wiedziała, że jej zasłabnięcie było reakcją organizmu na stres
związany z kłótnią przyjaciół, a także ze słowami kardiologa. Przypominając
sobie to ostatnie, jej oczy niebezpiecznie się zaszkliły. Wciąż nie mogła
uwierzyć, w to co usłyszała. Może coś przekręciła. Przecież on i Dorota to
dawno zamknięty rozdział, tak przynajmniej myślała do tej pory. Po tym co
dzisiaj się stało nie była taka pewna. Niczego nie była pewna. Wychodząc zza
rogu ze spuszczoną głową, wpadła na osobę, której najmniej teraz się
spodziewała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Agatka. Widzę, że przeżyłaś gradobicie w lekarskim.’ –
usłyszała wesoły głos Marka, a jej serce skurczyło się z żalu – ‘To co? Kawa?’
– zaproponował.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dopiero wtedy podniosła głowę i spojrzała na niego
zaszklonymi oczami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Kawę to możesz wypić z Dorotą. Na pewno będzie Ci lepiej
smakować. Będziecie mogli ją próbować bez końca’ – odparła ironicznie, nawet
nie próbując powstrzymać drżenia głosu i łez spływających po policzkach. Po
czym zostawiając go z zaskoczonym wyrazem twarzy, pobiegła do hotelu. <o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04494609603340783375noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5159967480493296161.post-80319719424239201262013-01-29T11:08:00.001+01:002013-02-02T21:00:56.611+01:00Za dużo stresów - 1/?<div style="text-align: justify;">
I jest pierwsze opowiadanie na tym blogu :) Napisane już jakiś czas temu, ale kisiło się w Word'zie. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Trochę zainspirowane słowami, które podsłuchała Agata w jednym z przyszłych odcinków Ndinz. Jednak w trakcie pisania koncepcja uległa zmianie (jak zwykle :p) i pojawił się wątek WiP. Będę pisać o wszystkich bohaterach z Leśnej Góry, więc sądzę, że każdy znajdzie coś dla siebie ;p</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Za dużo stresów - 1/?</b></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Powstrzymały ich zbliżające się podniesione głosy . Oboje
odskoczyli od siebie z prędkością światła. Popatrzyła na niego ze strachem w
oczach i zmieszana spuściła głowę. Wtedy do pokoju wpadła wściekła Wiktoria i
równie czerwony ze złości Przemek. Nawet ich nie zauważyli, wrzeszcząc na
siebie wzajemnie.</div>
<div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Uciekam na izbę, bo zaraz rozpęta się tu burza z
piorunami. Nie chcę ucierpieć’ – usłyszała od Marka, który puścił jej oczko i chwilę
później już go nie było.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Postanowiła sama uporać się z przyjaciółmi, którzy od dawna
nie mogli dojść do porozumienia na zawodowej płaszczyźnie życia, nie mówiąc już
o uczuciowej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Moglibyście przestać krzyczeć! To szpital, a nie ośrodek
dla niedosłyszących!’ – próbowała podniesionym głosem zwrócić ich uwagę.
Dopiero wtedy zauważyli, że nie są sami. Popatrzyli na nią, a gdyby wzrok mógł
zabijać, na pewno w tym momencie padłaby trupem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Powiecie mi o co chodzi tym razem? Nie potraficie już ze
sobą normalnie rozmawiać?’ – podjęła wyzwanie i zapytała,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Z nim/nią nie da się normalnie rozmawiać!’ – odkrzyknęli
jej lekarze, zerkając na siebie ze złością,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Dość! Zachowujecie się jak dzieci, a nie dorośli lekarze.
Co się z wami stało?’ <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Teraz będziesz nam prawić morały?’ – zapytała z ironią
Wiktoria,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Ktoś musi. Możecie chociaż sprawiać pozory normalności w
pracy?’ – słowa przyjaciółki lekko ją zabolały,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Ale z nią nie da rady pracować. Ciągle wdzięczy się do
tego Falkowicza, jakby był jej bożkiem. Wychwala go pod niebiosa. Bo profesor
zrobiłby to tak, a profesor mówił, że…’ – parodiował Wiktorię Przemek,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Jesteś żałosny! Po pierwsze nie wdzięczę się, a po drugie
on uratował Ci rękę!’ – odgryzła się,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘I zabił Ludmiłę! Nie będę tolerował oszusta.’ –
zdenerwował się,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Agata widziała, że jej przyjaciółka już otwiera usta, żeby
zaprotestować. Tak wyglądała każda ich kłótnia i zapewne któreś z nich zaraz
wyszłoby ze złością trzaskając drzwiami i klnąc pod nosem. Tym razem jednak nie
miała zamiaru do tego dopuścić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-‘Koniec! Oboje natychmiast macie się zamknąć!’ – wkurzyła
się nie na żarty</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przyjaciele popatrzyli na nią zdziwionym wzorkiem. Agata
zawsze była oazą spokoju, jako jedyna cierpliwie znosiła ich wieczne kłótnie,
była negocjatorką we wszystkich sprawach i wytrzymała z ich wybuchowymi
charakterami tyle lat. Teraz jednak cały stoicyzm prysł, a w jej oczach
pojawiły się gniewne ogniki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Czy wy nie widzicie tego co się dookoła was dzieje? Tylko
czubek własnego nosa jest dla was najważniejszy! Bo Wiki jest be, bo Przemek
jest niedobry, a on zrobił to, a ona tamto. To jedyne co można od was ostatnio
usłyszeć. Wieczne pretensje. Wasze kłótnie psując całą atmosferę w szpitalu.
Psują wszystko. Nie potraficie się dogadać, spoko. Ale nie możecie przenosić
tego na wszystkich! Ekipa podzieliła się na dwa obozy i tylko czeka, kto tym razem
komu dogryzie i o co będziecie się kłócić. Tak dalej nie może być! Ja wiem, że
macie odmienne zdanie w niektórych sprawach i szanuję to. Ale żadne z was nie
ma stuprocentowej racji.’ – zaczerpnęła powietrza, sama nie wierząc w to, że
puściły jej nerwy. Jednak, gdy zobaczyła szok na twarzach lekarzy i otwarte ze
zdziwienia usta, postanowiła kontynuować, póki miała na to szansę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zwróciła się
do przyjaciela – ‘Przemek. Wiem, że trudno Ci się pogodzić ze śmiercią Ludmiły
i niesprawiedliwością jaka was spotkała. Ale to, że będziesz gnębił Falkowicza
i każdego, kto tylko zamieni z nim słowo, nie wróci jej życia. Była ciężko
chora i twoja lekarska intuicja sama mówi Ci, że nie było dla niej ratunku.
Masz wokół siebie przyjaciół, którzy zrobią wszystko, żeby Ci pomóc, ale twoje
aktualne zachowanie jest irracjonalne. Poza tym Falkowicz uratował Ci rękę,
może nie chcesz dopuścić do siebie tej myśli, ale zrobił coś dla Ciebie, taka
nieudolna pokuta. Nie musisz go wychwalać, ale pogódź się z tym, że on jest w
tym szpitalu i pomaga pacjentom tak jak inni. Przynajmniej na razie. Nie karzę
Ci pałać do niego sympatią i prowadzić miłą pogawędkę, ale zaakceptuj tą
niewygodną myśl, że z nim pracujesz i dla dobra pacjentów, powstrzymaj się od
wrzasków i ignorowania jego wskazówek. I do cholery! Zauważ, że razem z
Wiktorią byłyśmy przy Tobie cały czas i jesteśmy po twojej stronie! Nie rzucaj
się na nią z pretensjami.’ </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Odwróciła głowę w stronę Wiktorii i nabierając
powietrza w płuca, zaczęła kolejną tyradę – ‘Wiki. Ogarnij się. Wiem, że
Falkowicz Ci imponuje, ale nie przestań się z tym tak obnosić. Wszystkich to
kole w oczy, więc mogłabyś przystopować. Chyba nie chcesz stać się kolejnym
jego kozłem ofiarnym?’ <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Chirurdzy patrzyli na nią zszokowani, w końcu ktoś wygarnął
im wszystko i zaczynało do nich dochodzić, że systematyczne niszczenie ich
relacji odbijało się na całej załodze szpitala i nie tylko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- ‘Przemyślcie to sobie! Nie chcę was widzieć, póki nie
porozmawiacie jak ludzie i nie zmienicie swojego zachowania, albo chociaż nie
przystopujecie z obnoszeniem się swoją złością w szpitalu.’ – odwróciła się na
pięcie i wyszła z lekarskiego, pozostawiając ich bijących się z myślami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
I koniec części pierwszej. Zapraszam do wyrażania opinii w komentarzach ;p Ja tymczasem uciekam do nauki, bo sesja niestety trwa w najlepsze... </div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04494609603340783375noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5159967480493296161.post-19243341827000303382013-01-28T21:51:00.001+01:002013-01-28T21:51:18.809+01:00Witam :)Postanowiłam założyć bloga, na którym zamieszczać będę opowiadania o bohaterach z popularnego serialu 'Na dobre i na złe'. Czasem pojawią się jakieś newsy, streszczenia odcinków oraz moja własna ocena fabuły po środowych premierach.<br />
<br />
Mam nadzieję, że będziecie wpadać tutaj z przyjemnością :)<br />
<br />
Do usłyszenia w następnej notce.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04494609603340783375noreply@blogger.com0